Historia złamanego kija – happy end

Podczas wyprawy do Patagonii korzystałem z kijków trekingowych firmy Kohla – model Kohla E.V.O. Light Absorber. Kije sprawdziły się na wcześniejszych wyprawach, m.in. na Grenlandii. Miałem nadzieję, że również w Patagonii będę z nich bardzo zadowolony.

Kije są bardzo lekkie (co ważne przy długich trekingach z całym dobytkiem na plecach). Są też bardzo wytrzymałe i potrafią znieść naprawdę duży ciężar i obciążenie. Wspaniale trzyma się je w ręce. Absorber dobrze amortyzuje naprężenia i znacząco odciąża kolana. Szczególnie przy zejściu.

W Patagonii kije pracowały w naprawdę ciężkich warunkach. Niektóre z tych warunków okazały się jednak iście „zabójcze”.

W Circo de los Altares na Południowym Lądolodzie Patagońskim, przy silnym wietrze i padającym deszczu, po wielu godzinach marszu pośród lodowych szczelin, nie zauważyłem dziury wypełnionej lodem, kamieniami i wodą. Pech chciał, że w tym miejscu postawiłem nogę. Wpadłem po kolano. Upadek zamortyzował jeden z kijów Kohla, który przyjął cały mój ciężar. Nie wytrzymał, złamał się. Ale dzięki temu ja uratowałem nogę, którą w całości wyciągnąłem z dziury. Nie wyobrażam sobie co by się stało, gdybym wówczas złamał nogę. Pomimo złamania kija mogłem go w ograniczonym zakresie nadal używać – zrobił się po prostu trochę krótszy. Więcej o przygodach tego dnia można przeczytać w relacji – W szponach sztormu.

Po raz drugi kij uratował moją nogę przy zejściu z przełęczy Viedma. Schodziłem wówczas z prawie pionowego uskoku trzymając się jedną ręką liną, a drugą podpierając kijem. Przy kolejnym ruchu oparłem się całym ciężarem na kiju i chrup. Szczęście w nieszczęściu był to ten sam kij i złamał się w tej samej środkowej części. Kija już używać nie mogłem, ale miałem nadzieję wymienić w Polsce złamaną środkową część i na nowo cieszyć się „zdrowymi” kijami. Co działo się tego dnia możecie przeczytać w relacji – W stronę raju.

Po powrocie do Polski napisałem do dystrybutora kijów Kohla w Polsce – zakopiańskiej firmy Tatra Trade. Prosiłem o sprzedaż środkowej części kija. Na kilka tygodni zapadła cisza. Nie dostałem żadnej odpowiedzi. Przyznam jednak, że nie naciskałem. Zaczął się jednak zbliżać termin kolejnego wyjazdu, na który chciałem wziąć sprawne kije. Kupno nowych mi się nie uśmiechało. Napisałem zatem bezpośrednio do austriackiego producenta – firmy Kohla. Reakcja była natychmiastowa. Od razu otrzymałem odpowiedź, że złamana część zostanie następnego dnia wysłana do Tatra Trade, z którą mam się skontaktować w sprawie dalszej dostawy. Nie minęło kilka dni, a w skrzynce pocztowej znalazłem meila z prośbą o dane do przesyłki. Liczyłem się z koniecznością zapłaty za wymienianą część, ale nie było o tym mowy. Tatra Trade wysyłał część do kija kurierem za darmo. To się nazywa dbałość o klienta.

Dzisiaj kij wygląda jak nowy. Niedługo ruszy ze mną na szlaki dalekiej Północy i w Tatry. A w przyszłości? Kto wie … :-).

W każdym razie osobiście polecam kije firmy Kohla. Sprawdziły się w wielu ciężkich warunkach, a możliwość wymiany złamanych części pozwala kije długo użytkować.

Łukasz