Po raz pierwszy szczyt został “odkryty” przez Francisco Moreno w 1877 roku (Moreno miał niebagatelne zasługi w eksploracji Patagonii i włączeniu znacznej jej części do Argentyny). Moreno nazwał górę Fitz Roy na cześć kapitana HMS Beagle (tak, tak, tego od Darwina), który opracował mapy wybrzeża znacznej części Patagonii.
Dziś głównym szczytem przebiega granica pomiędzy Argentyną a Chile. Na pozostałym obszarze granica nie została jeszcze ustalona.
Trudno to sobie wyobrazić, ale na szczycie Fitz Roy stanęło do tej pory niewielu śmiałków. A wszystko to przez pionowe, granitowe ściany prowadzące na sam szczyt i zwodniczą patagońską pogodę. Wejście na Fitz Roy często jest uznawane za wyczyn większy niż wejście na Mt. Everest (po względem technicznym).
Szczyt został po raz pierwszy zdobyty przez francuskich wspinaczy – Lionel Terray i Guido Magnone w 1952 roku.
Nasza wyprawa nie ma oczywiście na celu zdobycie szczytu. To z naszej strony byłaby misja czysto samobójcza, a mamy do zrobienia jeszcze wiele na tym świecie. Skoncentrujemy się zatem na okolicach Fitz Roy i towarzyszących mu szczytach. W okolicy (bliskiej, a nawet bardzo bliskiej) nie brakuje małych górskich jeziorek i wartkich rzek, które wspaniale nadają się na pierwsze plany dla naszych fotografii. Jednocześnie w planie mamy dotarcie do miejsc, które rzadko widują fotografów, a jeszcze rzadziej fotografów biwakujących w różnych dziwnych miejscach i czekających na światło :-).
Wreszcie Fitz Roy to nasza brama do Południowego Lądolodu Patagońskiego.