Trzy wieże otoczone są innymi, nie mnie spektakularnymi szczytami. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują Cuernos del Paine oraz Paine Grande. Całość leży w granicach parku narodowego Torres del Paine w Chile.
Nazwa „Torres del Paine” (a w zasadzie samo słowo “Paine”) pochodzi najprawdopodobniej z języka Techuelche – pierwotnych mieszkańców Patagonii – i oznacza “niebieskie”.
Park leży jedyne 2000 km na południe od Santiago, stolicy Chile i jest wciśnięty pomiędzy poszarpane fiordy zachodniego wybrzeża Chile, a Południowym Lądolodem Patagońskim. Jego trzy lodowce (Grey, Dickson oraz Tyndall) zasilają rzeki parku i są odpowiedzialne za turkusowy, intensywny kolor licznych jezior.
W Torres przyjdzie zmierzyć się z naszymi słabościami podczas wielogodzinnych, również nocnych, wypraw w poszukiwaniu porannego światła i bajecznych kolorów. Mamy nadzieje, że Velvia poradzi sobie z oddaniem tych niuansów. W ramach odpoczynku potrenujemy wspinanie w lodzie na lodowcu Grey i Perito Moreno (już w Argentynie)