Plan wyprawy

Poniżej przedstawiamy wstępny plan wyprawy. Kilka rzeczy może się jeszcze zmienić, ale zasadniczo eksplorować będziemy trzy rejony: otoczenie szczytu Fitz Roy, Południowy Lądolód Patagoński z wejściem na Gorra Blanca oraz masyw Torres del Paine.

Większość tej trasy pokonamy na swoich własnych nogach niosąc 25 kilogramowe plecaki. Na Południowym Lądolodzie Patagońskim część sprzętu pociągniemy na saniach co powinno ulżyć naszym ramionom, nie wiemy jednak, czy nie obciążymy nóg :-). Wiele zależy oczywiście od pogody, a ta jest esencją Patagonii.

Wstępny plan przedstawia się następująco:

  • dwa pierwsze dni zajmie nam podróż z Polski do El Calafate w Argentynie, a następnie do El Chalten – małej wioski leżącej u podnóża masywu Fitz Roy; najprawdopodobniej wyruszymy z Warszawy, a sama podróż samolotem potrwa 24 godziny (ale lot będzie dłuższy gdyż skorzystamy z przesunięcia czasu); oczywiście czekają nas przesiadki (Barcelona, Buenos Aires, El Calafate – na autobus)
  • lekko jeszcze otumanieni lotem ruszamy eksplorować górki i pagórki (a raczej góry i szczyty) wokół Fitz Roy; mamy na to prawie 7 dni; zamierzamy dotrzeć w miejsca niezbyt uczęszczane; liczymy na dobrą patagońską pogodę i wiele dobrych zdjęć;
  • po rozciągnięciu stawów w okolicach Fitz Roy, ruszamy na Południowy Lądolód Patagoński; lawirując pomiędzy szczelinami lodowca oraz zmagając się z wiatrem i śniegiem będziemy przemierzać bezkresne pustkowie lodu; niejako w międzyczasie podejmie próbę wejścia na szczyt Gorra Blanca z nocnym biwakiem blisko szczytu; a wszystko to dla pięknych zdjęć oczywiście; ta część wyprawy potrwa 10 dni; musimy się zmieścić w tym czasie gdyż inaczej … zabraknie nam jedzenia :-); z Lądolodu zejdziemy koło Lodowca Viedma, na który rozpościera się zapierający w piersiach widok;
  • po krótkim wypoczynku w El Calafate wypożyczamy samochód i ruszamy do Chile i parku narodowego Torres del Paine; podróż patagońskimi bezdrożami zapowiada się całkiem interesująco :-);
  • w parku narodowym Torres del Pain spędzimy 9 dni; czekają nas tam magiczne wschody słońca i wyczerpujący, wielogodzinny treking, również nocami; a wszystko to, aby być w odpowiedni miejscu w odpowiednim czasie; chcielibyśmy się także trochę polenić ostatniego dnia i wyspać się w prawdziwym łóżku zajadając prawdziwe chilijskie potrawy; zobaczymy czy uda się nam to zrealizować;
  • kolejne dni zajmie nam powrót do El Calafate – po drodze zahaczymy jeszcze o lodowiec Perito Moreno; i wracamy do Polski.

W sumie w podróży spędzimy 31 dni. Spanie w porządnych warunkach możemy policzyć na palcach prawej ręki. Większość czasu spędzimy na suchym jedzeniu, choć mamy również nadzieję zakosztować patagońskiego jedzenia słynnego argentyńskiego malbeca :-). Rytm naszych dni będzie wyznaczał wschód i zachód Słońca, co niestety przekłada się na zmęczenie. Jednym słowem nie będzie lekko, ale na tym to wszystko polega nieprawdaż?

Fitz Roy

Lądolód Patagoński

Torres del Paine